Od dwóch miesięcy
oficjalnie niosę kaganek oświaty w Azji Południowo-Wschodniej. Muszę
stwierdzić, że na początku nie bardzo wierzyłam, że uda mi znaleźć pracę, ale z
czasem przekonałam się, że nie jest to takie trudne. Wydaje mi się, że nawet
łatwiejsze, niż znalezienie pracy w Polsce.
niedziela, 23 czerwca 2013
piątek, 12 kwietnia 2013
15 subiektywnych różnic pomiędzy Europą a Azją, cz. 2
Chociaż piszę ten artykuł już od dwóch tygodni, to wciąż nie mogę go skończyć, pomimo, że rozrósł mi się już do dziesięciu stron. Oto kilka kolejnych różnic, choć o każdej z nich można by napisać zupełnie osobną notkę.
środa, 10 kwietnia 2013
15 subiektywnych różnic (pomiędzy Europą a Azją) (część 1)
Najlepszy przepis na aklimatyzację w nowym miejscu to zaprzestanie wiecznego porównywania. Ciężko to jednak zrobić, gdy wszystko co nas otacza jest inne, niż w kraju z którego pochodzimy. Trochę się wstydziłam tego porównywania przed miejscowymi, ale w końcu od czego jest blog! Oto piętnaście różnic w stylu życia, które uderzyły mnie najbardziej.
poniedziałek, 25 marca 2013
Przerwa techniczna
Minęło pięć miesięcy, a więc w początkowym założeniu całość mojego pobytu w Azji. Nie zamierzam jednak na razie wracać do domu, choć nie ukrywam, ciepełko domowego ogniska kusi. Siedząc w gorącym Bangkoku z językiem wywalonym na brodzie i ciężko dysząc wyobrażałam sobie czasami polskie przedwiośnie, lepki pachnący wiatr, przemoczone buty i przemarznięte palce, czerwony nos. Żeby chociaż na jeden dzień znaleźć się na moim Podlasiu. Po nocach śniły mi się nalewki mamy, sok z czarnego bzu, sernik, razowiec z masłem. Generalnie zrobiłam się dość nostalgiczna. Kiedy już częstotliwość przeglądania zdjęć z rodzinnych stron doszła do kilku razy na dobę, postanowiłam skorzystać z zabukowanego wcześniej lotu (o którym jeszcze miesiąc temu postanowiłam po prostu zapomnieć) i przylecieć do domu. Akurat nieźle się złożyło, bo w poszukiwaniu pracy przeszkodziła mi przerwa semestralna. Fundusze zaczęły mi się już wybitnie kurczyć, a do maja (początek nowego semestru, obietnica rozpoczęcia pracy zarobkowej) zostało dwa miesiące. Nie było lepszego czasu do spędzenia na garnuszku mamusi. Nie wspominając o tęsknocie oczywiście.
Tak stęskniona za ojczyzny łonem spodziewałam się nieco cieplejszego powitania na polskiej ziemi. A tu ze skrajności w skrajność. W ciągu 18 godzin pokonałam nie tylko niezliczone strefy czasowe, ale i klimatyczne. No i oto w Krakowie, gdzie wylądowałam po dwu przesiadkach przywitało mnie 3 stopnie Celsjusza, co przy moim braku kurtki spowodowało mały szok termiczny. Na szczęście dzień wcześniej zainwestowałam w obuwie sportowe podrobionej marki New Balance, dzięki którym nie odmroziłam palców. A byli i tacy. Na lotnisku w Bangkoku panie w toalecie dziwnie na mnie patrzyły, kiedy letnią sukienkę zmieniałam na ciepłą bluzę z kapturem, ale to ja miałam znacznie lepszy ubaw, widząc na lotnisku w Berlinie turystów wracających z Tajlandii w japonkach i szortach. A było ich całkiem sporo!
Podróż już za mną. Cieszę się rodziną, przyjaciółmi, a przede wszystkim żrę (wszystko, tylko nie ryż).
Wesołych Świąt!
Tak stęskniona za ojczyzny łonem spodziewałam się nieco cieplejszego powitania na polskiej ziemi. A tu ze skrajności w skrajność. W ciągu 18 godzin pokonałam nie tylko niezliczone strefy czasowe, ale i klimatyczne. No i oto w Krakowie, gdzie wylądowałam po dwu przesiadkach przywitało mnie 3 stopnie Celsjusza, co przy moim braku kurtki spowodowało mały szok termiczny. Na szczęście dzień wcześniej zainwestowałam w obuwie sportowe podrobionej marki New Balance, dzięki którym nie odmroziłam palców. A byli i tacy. Na lotnisku w Bangkoku panie w toalecie dziwnie na mnie patrzyły, kiedy letnią sukienkę zmieniałam na ciepłą bluzę z kapturem, ale to ja miałam znacznie lepszy ubaw, widząc na lotnisku w Berlinie turystów wracających z Tajlandii w japonkach i szortach. A było ich całkiem sporo!
Podróż już za mną. Cieszę się rodziną, przyjaciółmi, a przede wszystkim żrę (wszystko, tylko nie ryż).
Wesołych Świąt!
niedziela, 3 marca 2013
Galeria zdjęć oficjalnych
Jest 40 stopni, ja muszę nosić koszulę z długim rękawem i nie ma klimatyzacji. Dzieci chyba zjadły za dużo słodyczy przed lekcjami. |
Moi najstarsi jak dotąd uczniowie! Pierwsze z wielu zdjęć z zamkniętymi oczami. |
Przywileje nauczycielskiego żywota. Spotkania na wysokim szczeblu, żarcie i picie za darmo. |
Poprzedni nauczyciele się żegnają (od lewej) |
zamknięte oczy 2 |
Zdjęcie okolicznościowe z kimś ważnym. |
Pani dyrektor naszej szkoły. |
Na imprezie były też tańce! Od lewej szalona pani w okularach z lat 80, która porwała do tańca wszystkich z naszego stołu. |
Kolejne zdjęcie z kimś ważnym. Tym razem to mer miasta, właściciel restauracji w której się stołujemy i domków, w których śpimy, a od środy - mój szef!!! |
Zasada wręczania numer jeden: wszyscy muszą dotykać prezentu. |
To samo dotyczy kwiatów. Oczy tradycyjnie zamknięte. |
Wielka wyżerka z okazji naszego przybycia. Oczy zamknięte. |
Próbuję otworzyć oczy. Obuwie mam niereprezentacyjne. Czy po garderobie ktoś zgadnie, jaka panuje temperatura?? |
piątek, 1 lutego 2013
Backpaker's blues (Laos part 1)
Kiedy pakowanie plecaka każdego ranka staje się rutyną, brudna
pościel w hostelu przestaje straszyć, ma się za sobą kilka zwariowanych
historii, mniejszych i większych podróżniczych wpadek, a więcej piwa po
prostu nie da się już wypić, wiadomo, że jest się Backpackerem.
czwartek, 17 stycznia 2013
Życie w zgodzie z bambusem
Siedzę w chatce
medytacyjnej na szczycie stromego wzgórza. Pode mną rozciąga się dolina, dom
Jima i Tea oraz ich siedmioletniego syna, otoczony polami ryżowymi, ogrodem
warzywnym, drzewami bananowca, papai i gajem bambusowym. Miejsce nazywa się
Happy Healing Home i jest, ogólnie rzecz biorąc, organiczną farmą, która
przyjmuje zagranicznych wolontariuszy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)